piotr moskwa dziennikarz śledczy
22 marca 1948. Warszawa. Zawód, zajęcie. dziennikarz pisarz. Multimedia w Wikimedia Commons. Jacek Moskwa (ur. 22 marca 1948 w Warszawie) – polski dziennikarz prasowy i telewizyjny, pisarz, watykanista. W latach 1990–2005 korespondent z Rzymu i Watykanu. Autor książek biograficznych o papieżu Janie Pawle II .
Dziennikarz śledczy Mariusz Zielke ujawnił listę nazwisk znanych osób, które miały mu odmówić udziału w filmie o pedofilii 30.06.2023 22:14 Dziennikarz śledczy Mariusz Zielke opublikował dziś wstrząsający reportaż na temat pedofilii w środowisku showbiznesu.
Polska – Śledczy z Krakowa blisko wyjaśnienia zabójstwa dziennikarza - W ostatnich tygodniach w świecie przestępczym i prawniczym jest coraz głośniej o sprawie Ziętary. Według krążących informacji dziennikarzowi grożono w okresie poprzedzającym jego porwanie, ale zlekceważył ostrzeżenia, mimo iż doszło nawet do próby jego
Смотрите онлайн Piotr Moskwa - Sprawa ochrony wody i obrony.. 8 мин 1 с. Видео от 25 июня 2022 в хорошем качестве, без регистрации в бесплатном видеокаталоге ВКонтакте! 995 — просмотрели. 52 — оценили.
Podcast z audycji Światopodgląd. Agnieszka Lichnerowicz. Dostępna transkrypcja. Temat: Dlaczego policja podsłuchiwała dziennikarzy? Mówi dziennikarz śledczy Maciej Duda
nonton film game of throne season 8. W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” opublikował kilka artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Telewizja Republika opublikowała na swoim kanale na YouTubie zeznania jakie w tej sprawie złożyła rodzina prezesa PZPN - brat Romuald i bratanek Marcin. Są oni właścicielami firmy Mikrotel. Z kolei Nisztor na swoim kanale na YouTubie Nisztor TV upublicznił kolejne zeznania - Romana Kołtonia, dziennikarza sportowego i Macieja Sawickiego, sekretarza generalnego PZPN. - Jedną z najciekawszych kwestii są okoliczności w których doszło do podpisania przez PZPN umowy sponsorskiej z grupą Lotos w 2015 r. W ten sposób stała się głównym sponsorem reprezentacji Polski i tak jest, bo przedłużono ją w 2018 r. - mówi Nisztor w programie „Śledczym Okiem” (emitowanym na Nisztor TV na YouTubie). - Bardzo ciekawe jest też to co rodzina prezesa [Bońka] mówi o działalności spółki Mikrotel, którą opisałem w artykułach w „Gazecie Polskiej”. Firma ta współpracuje od lat ze SportFive, a ta współpraca polega na świadczeniu usług na rzecz PZPN - mówi Nisztor. Zwraca uwagę, że po publikacji „Gazety Polskiej” związek ujawnił, że Mikrotel także bezpośrednio świadczył mu usługi. Umowa PZPNu z bydgoską firmą rodziny prezesa obowiązywała od sierpnia 2017 r. do września 2018 r. - Napisałem prawdę o Zbigniewie Bońku. Będę publikował kolejne zeznania (…) Poza tym każdy kto trochę interesuje się piłką powinien wiedzieć w jaki sposób działa federacja, która zarządza polską reprezentacją, naszym dobrem narodowym - dodaje. Podkreśla, że na ostatniej rozprawie zeznawali Kazimierz Greń, były członek zarządu PZPN i Adam Godlewski, dziennikarz sportowy. Według Nisztora wyrok w jego sprawie z Bońkiem może zapaść jeszcze w czerwcu. - To jest pierwsza sprawa, która toczy się tak szybko. Rozpoczęła się de facto w styczniu, a już 7 czerwca odbędzie się przesłuchanie stron, czyli ten ostatni etap sprawy sądowej. Tego dnia oprócz mnie, przesłuchiwany będzie też Zbigniew Boniek. To może być bardzo ciekawe przesłuchanie. Pewnie więc jeszcze w czerwcu zapadnie wyrok. Zamknięcie sprawy cywilnej w sześć miesięcy to rekord. Chciałbym, aby wszystkie sprawy tak szybko się toczyły. Rozprawy są bardzo szybko wyznaczane przez sędziego Rafała Wagnera - dodaje Nisztor. Przypomina, że to ten sam sędzia, który na wniosek prawników prezesa PZPN nałożył na niego (oraz redakcję „Gazety Polskiej Codziennie”) zakaz wypowiadania się na temat Bońka. Ostatecznie został on wycofany, a zakaz zdjęty. Cały najnowszy program Śledczym Okiem: Zeznania Romana Kołtonia, dziennikarza sportowego: Zeznania Macieja Sawickiego, sekretarza generalnego PZPN: Zeznania Romualda Bońka (prezesa i współwłaściciela spółki Mikrotel), brata szefa PZPN Zeznania Marcina Bońka (członka zarządu i współwłaściciela spółki Mikrotel), bratanka szefa PZPN Źródło:
O wyroku wydanym przez sędziego Rafała Wagnera poinformował dziś na Twitterze Piotr Nisztor. Sąd, jak relacjonuje dziennikarz, nakazał mu przeprosić Zbigniewa Bońka za "sugestie dot. jego związków z SB i bycia przez niego gwarantem PRL-owskiego układu". Jednocześnie sąd orzekł, że wątki w publikacjach Nisztora dotyczące Mikrotelu, firmy prowadzonej przez brata prezesa PZPN, nie naruszają dóbr osobistych Bońka. - Musze przeprosić Zbigniewa Bońka za to, że źle odebrał moje publikacje. Uzasadnienie orzeczenia jest kuriozalne. Oczywiście składamy apelację - napisał Piotr Nisztor. Dodał, że prokuratura w tej sprawie wnosiła o oddalenie powództwa. Nisztor podkreślił, że dzisiejszy wyrok "bardzo mocno uderza w wolność mediów" Wyrok w sprawie wytoczonej mi przez @BoniekZibi bardzo mocno uderza w wolność mediów. Można bowiem - mimo NAPISANIA PRAWDY I DOCHOWANIA NALEŻYTEJ STARANNOŚCI - zostać skazanym za subiektywną interpretacje i postrzeganie tekstów przez ich bohatera🤷♂️ — Piotr Nisztor 🇵🇱 (@PNisztor) July 30, 2021 Proces z powództwa Zbigniewa Bońka toczył się przez Sądem Okręgowym w Warszawie. W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, opublikował kilka artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Źródło:
Opublikowano: 2016-05-24 23:42:58+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2016-05-24 23:42:58+02:00 Piotr Fogler, Dorota Stalinska w akcji Radia Hobby promujacej bezpieczna podroz samochodem, 2014 rok. Fot. Najbardziej szaleje oczywiście Radio Sputnik (kiedyś: Głos Rosji), którego dziennikarze i komentatorzy robią z byłego rzecznika Samoobrony „pierwszego więźnia politycznego” krwawego reżimu PiS. Tego typu bzdur można oczywiście słuchać z rozbawieniem. Ale można też, a nawet trzeba, stale się przyglądać, jak działa w Polsce rosyjska propaganda i dezinformacja. Zwłaszcza, że za chwilę mamy wywołujący wściekłość Kremla szczyt NATO w Warszawie. Na początek próbka sputnikowej „publicystyki” z ostatnich dni. Leonid Sigan, jedna z gwiazd dawnego Głosu Rosji w rozmowie telefonicznej z szefem prokremlowskiego „think-tanku” Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych Marcinem Domagałą stwierdza, że „z rozgoryczeniem dowiedzieliśmy się, że (…) Mateusz Piskorski został zatrzymany. On był częstym gościem na antenie Sputnika i nie krył swych przekonań”. Sigan pyta: „więc może właśnie te jego przekonania stały się powodem akcji ABW?”. Domagała oczywiście się zgadza. „Powiem brutalnie, polityk, który był krytykowany przez Mateusza Piskorskiego, koordynator do spraw służb specjalnych pan Mariusz Kamiński zamknął swojego krytyka w więzieniu. To jest wszystko, co na razie można na ten temat powiedzieć. To jest to, co się dzieje w tym momencie w Polsce” — alarmuje Domagała. Sputnikowym panom wtórują sputnikowe panie. Lewicowa publicystka Agnieszka Wołk-Łaniewska sugeruje, że aresztowanie Piskorskiego to… odpowiedź na słowa Billa Clintona o „putinizacji” polskiej demokracji, bo „uderzając w jedyną w Polsce partię otwarcie życzliwą Rosji, PiS chce udowodnić światu, że z Putinem nie ma nic wspólnego”. Łaniewska prosi, byśmy „różnili się pięknie”, topornie wbijając do głowy odbiorcom, że bohaterski Piskorski trafił za kraty za poglądy, a nie za szpiegostwo. Radio Sputnik to część przedsięwzięcia medialnego zadekretowanego osobiście przez Putina i prowadzonego przez państwową agencję Rossija Siegodnia. W Polsce mogło nadawać dzięki gościnie lokalnej stacji z Legionowa, Radia Hobby. „Mówi Moskwa. Radio Sputnik rozpoczyna swoją codzienną audycję w języku polskim” — słyszeli codziennie mieszkańcy Legionowa i okolic. Putinowska propaganda wsparta została pieniędzmi. Piotr Fogler, do niedawna prezes Radia Hobby, zapewniał, że to właśnie kasa była jedynym powodem wpuszczenia Sputnika na częstotliwość legionowskiej rozgłośni. Jest podpisana ponad trzy lata temu umowa, czysto komercyjna, umowa sprzedaży czasu antenowego. Nikt nie przewidział trzy lata temu tego, co Rosjanie , co Kreml zrobi w 2014 roku wobec Ukrainy, a zawarta wówczas umowa obowiązuje i nie możemy pozwolić sobie na jej zerwanie, bo to oznaczałoby decyzję o zamknięciu naszej rozgłośni — stwierdzał w lutym 2015 r. Fogler, dawny działacz Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej, mąż eks-posłanki PO Marty Fogler i brat Janusza Foglera, szefa potężnego stowarzyszenia ZAiKS. Z dokumentów Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, że Radio Hobby brało od Rosjan w 2015 roku ok. 35 tys. złotych miesięcznie. To niezbyt wygórowana kwota za uwiarygodnianie kremlowskiej propagandy… Legionowska rozgłośnia ostatecznie, właśnie z powodu udostępniania anteny Sputnikowi, straciło, decyzją KRRiT z 11 stycznia 2016 r., koncesje na nadawanie. Sputnik wciąż jednak jest w Polsce i wciąż próbuje tłumaczyć Polakom, że mają na Kremlu sprawdzonych przyjaciół, którzy zawsze chętnie nam pomogą. Zatrzymanie Piskorskiego jest dla mnie dobrym sygnałem, dowodem na to, że po latach degrengolady w służbach ktoś na poważnie zaczął zajmować się zagrożeniem ze Wschodu. Mam nadzieję, że równie poważnie analizowana jest w kontekście bezpieczeństwa naszego państwa działalność rozmaitych „sputników”. Coś, co dzisiaj wygląda na kuriozum i znajduje się na marginesie (tak, jak kompletnie marginalna jest partia Zmiana) za chwilę może stać się naprawdę groźne. Publikacja dostępna na stronie:
Dziennikarstwo śledcze ma na celu wykrywanie i publiczne ujawnianie zbrodni, korupcji wśród osób pełniących funkcje publiczne, nepotyzmu, nadużyć władzy itp. Ujawnianie tych patologicznych zjawisk zawsze musi się odbywać w imię dobra publicznego oraz uwzględniać z jednej strony zasady wolnej prasy, z drugiej zaś chronić innych przed pochopnym osądem. Ma też zapewniać prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Każdemu dziennikarzowi śledczemu musi zatem towarzyszyć świadomość istnienia zasad procesowych obowiązujących organy prowadzące śledztwa. Dyrektywy te powinny pośrednio kształtować śledczą aktywność dziennikarzy, określając pewne obowiązki dla nich. Obserwować chłodnym okiem Każde śledztwo dziennikarskie powinno się cechować obiektywizmem (art. 4 kodeksu postępowania karnego), co oznacza, że dziennikarz musi mieć bezstronny stosunek do osób, o których gromadzi informacje. Badający sprawę winien uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść określonych osób, przy czym należy podkreślić, iż zasada obiektywizmu wcale nie oznacza indyferentnej postawy dziennikarza wobec moralnej naganności postępowania jakiejś osoby. W wyroku Hlynsdóttir v. Islandia Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że metody i sposoby obiektywnego i zrównoważonego dziennikarstwa mogą się znacznie różnić, w zależności od różnych czynników dotyczących danego środka przekazu. Mając na uwadze, iż dziennikarka w swoim reportażu przedstawiła nie tylko wersję wydarzeń jednej strony, ale również wersję drugiej strony, uznał jednocześnie, że dążyła ona do osiągnięcia równowagi w swoim materiale. Pogląd o podobnej treści Trybunał wyraził w innym judykacie Jersild v. Dania, stwierdzając końcowo, iż art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności chroni nie tylko treść poglądów i informacji wyrażanych przez media, ale także formę, w jakiej są one przekazywane. Warto przytoczyć również stanowisko wyrażone w wyroku SA w Poznaniu z 30 kwietnia 2008 r., I ACa 245/08, zgodnie z którym: „Na etapie wykorzystania materiałów prasowych istotne jest przede wszystkim wszechstronne, a nie selektywne przekazanie informacji, przedstawienie wszystkich okoliczności i niedziałanie »pod z góry założoną tezę«, a także rozważenie powagi zarzutu, znaczenia informacji z punktu widzenia usprawiedliwionego zainteresowania społeczeństwa oraz potrzeby (pilności) publikacji". Niewątpliwie dziennikarz musi pamiętać, że zarzut popełnienia nawet najbardziej brutalnego przestępstwa nie przesądza jeszcze o winie oraz że w każdej sprawie są okoliczności obciążające i łagodzące. Język dziennikarza powinien być daleki od wyrażania sympatii wobec stron przygotowywanego materiału. Niestety, często obserwujemy, że relacjonowaniu efektów dziennikarskich śledztw towarzyszą pewne tendencje. Dziennikarze powołują się na wyselekcjonowane informacje, z reguły o charakterze sensacyjnym, będące podstawą kształtowania przekonania odbiorców. Wielokrotnie towarzyszy temu pochopne wyprowadzanie wniosków i formułowanie sądów, zazwyczaj o winie konkretnej osoby. Tymczasem należy dążyć do badania i uwzględniania okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść potencjalnego sprawcy. Informować, nie wyrokować Prowadzący śledztwa dziennikarskie stykają się z zasadą domniemania niewinności (art. 5 § 1 Zgodnie z nią oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym orzeczeniem sądu. Doniosłość omawianej zasady – sięgającej korzeniami prawa rzymskiego – podkreślają również akty prawa międzynarodowego ( konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności czy Międzynarodowy pakt praw politycznych i obywatelskich) oraz art. 42 ust. 3 Konstytucji RP. Z tak ujętej reguły wynikają dwa nakazy: traktowania oskarżonego jako niewinnego, a zatem odnoszenie się do niego w taki sposób, jakby nie był uznany za winnego, oraz krytycznego nastawienia do wysuniętego przeciw niemu zarzutu. Słusznie ponadto wskazuje się w doktrynie, że zamieszczenie zasady domniemania niewinności w Konstytucji RP powoduje, że oddziaływanie tego przepisu nie ogranicza się do organów procesowych, lecz również obejmuje inne podmioty, w tym osoby fizyczne oraz szeroko rozumiane media. Obowiązywanie tej dyrektywy w śledztwie dziennikarskim zależy od tego, czy prowadzone jest ono przed wszczęciem postępowania przygotowawczego czy też równolegle z tym postępowaniem. W pierwszym przypadku publikacja taka może zawierać wszystkie informacje o okolicznościach popełnionego czynu oraz nazwiska i dane osób, które dziennikarze uznali za sprawców. Zasada domniemania niewinności tutaj nie funkcjonuje, ponieważ nie ma podejrzanego w rozumieniu kodeksu postępowania karnego (art. 71 § 1). Dyrektywa ta obowiązuje bowiem w postępowaniu przygotowawczym od momentu skierowania ścigania karnego przeciwko określonej osobie o oznaczony czyn. Granice śledztwa dziennikarskiego wyznacza tutaj odpowiedzialność dziennikarza na podstawie art. 212 (pomówienie) oraz art. 23 i 24 kodeksu cywilnego (ochrona dóbr osobistych). Bywa również, że śledztwo dziennikarskie prowadzone jest równolegle z postępowaniem przygotowawczym. Wówczas powstaje obowiązek respektowania przez dziennikarza w pełni zasady domniemania niewinności. Wskazany zakaz ma zastosowanie nawet w sprawie, do której ujawnienia przyczynił się sam dziennikarz, a także odnosi się do wszystkich osób, przeciwko którym toczy się postępowanie karne, bez względu na ich status, a więc także osób publicznych. Prasa nie może przekraczać określonych granic, w szczególności ochrony prawa do prywatności osób oskarżonych w postępowaniu karnym oraz domniemania niewinności (wyrok ETPCz w sprawie Axel Springer SE i RTL Television GmbH v. Niemcy). Podejrzany (oskarżony) powinien bowiem być traktowany przez wszystkich, tym samym również przez dziennikarzy, jako osoba niewinna, dopóki prowadzone przeciwko niemu postępowanie nie zostanie prawomocnie ukończone. Warto przy tym pamiętać, że nawet przyznanie się do winy przez oskarżonego samo w sobie nie znosi ochrony domniemania niewinności. Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach wskazuje, że dużego znaczenia nabiera obowiązek dziennikarza wyraźnego oddzielenia opisu faktów, zdarzeń od ocen i komentarzy (wyroki z 2 kwietnia 2004 r., III CK 463/02; z 12 stycznia 2006 r., II CSK 319/05). Obowiązującą zasadę domniemania niewinności wzmacnia regulacja art. 13 ust. 2 prawa prasowego. Przepis ten statuuje zakaz publikacji danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym jest prowadzone postępowanie karne. Publikacja może nastąpić dopiero po uzyskaniu zgody tych osób albo po zezwoleniu na to wydanym przez właściwego prokuratora lub sąd z uwzględnieniem interesu społecznego. Dążyć tylko do prawdy Fundamentem każdego śledztwa dziennikarskiego powinna być prawda. Wszelkie ustalenia dziennikarza muszą być na niej oparte, a jego nadrzędnym celem ma być dążenie do jej osiągnięcia. W procesie karnym zasada ta również zajmuje centralne miejsce i jest określana najczęściej mianem zasady prawdy materialnej (obiektywnej). Wspomniana zasada to dyrektywa, w myśl której podstawę wszystkich rozstrzygnięć powinny stanowić ustalenia faktyczne zgodne z rzeczywistością (art. 2 § 2 Jest ona realizowana ustawowo dopuszczalnymi środkami, a granice jej poznania wytyczają zasady humanizmu, demokratyzmu i praworządności. Wydaje się oczywiste, że w takich samych granicach powinni działać dziennikarze prowadzący własne śledztwa. Obowiązek dążenia do prawdy został nałożony na dziennikarzy w art. 6 ust. 1 pr. pras., w którym zobowiązano prasę do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk. Sprzeniewierzenie się idei proklamowanej w tym przepisie nastąpi poprzez manipulację faktami, przesadę, koloryzowanie, wyrywanie z kontekstu, mieszanie ustaleń z założeniami itp. Jest przy tym oczywiste, że dziennikarz nie zawsze jest w stanie dotrzeć do prawdy, chociażby dlatego, że nie ma uprawnień podobnych do tych, które ma sędzia lub prokurator, np. nie wezwie świadka na przesłuchanie i odebranie od niego depozycji procesowych pod rygorem odpowiedzialności karnej za ich fałszywy charakter. W wyroku z 28 września 2000 r. SN zauważył: „Nie można przyjąć domniemania, że wszyscy, do których dziennikarz zwraca się o wyjaśnienie kwestii, jakie nasuwają się w sprawie, którą chce poruszyć na łamach prasy, informują go w sposób zgodny z prawdą. Nie zawsze będzie to świadome wprowadzenie w błąd. Nieraz może to być wynikiem niepełnej znajomości stanu rzeczy, przy nieświadomości znaczenia, jaką będzie miało wykorzystanie informacji przez dziennikarza. Świadomość tę ma dziennikarz, gdyż on bierze odpowiedzialność za to, co przenosi na strony gazety, i dlatego, gdy nie zasięga informacji będącej autorytetem w danej sprawie, albo podmiotem niezainteresowanym, powinien sprawdzić prawdziwość uzyskanych informacji. (...) Samo przekonanie dziennikarza o prawdziwości publikowanej informacji nie spełnia wymagań stawianych w dyspozycji art. 12 ust. 1 pkt 1 pr. pras.". Działania jego winna bowiem cechować staranność (a zatem pilność, wytrwałość, wnikliwość, sumienność, dokładność, dociekliwość w poszukiwaniu prawdy, dbanie o szczegóły, upewnienie się co do zgodności informacji z innymi znanymi faktami itp.) oraz rzetelność (czyli odpowiedzialność, rozwaga, krytycyzm, uczciwość, solidność, obiektywizm, niedziałanie pod z góry założoną tezę, odpowiedzialność za słowo itp.) na każdym etapie zmierzającym do publikacji materiału. Opisywany wzorzec postawy dziennikarskiej dotyczy wszystkich elementów materiału prasowego, także tytułu. Dziennikarstwo śledcze jest faktem, a jego właściwe wykonywanie przyczynia się do likwidacji wielu groźnych patologii w życiu publicznym. Co więcej, prowadzenie tego rodzaju dziennikarstwa dowodzi słabości państwowego aparatu przeznaczonego do walki z przestępczością. Dziennikarze powinni jednak być świadomi, że w swojej aktywności zawodowej nie poruszają się w niczym nieograniczonej przestrzeni prawnej, wręcz przeciwnie – istnieją ramy prawne, a wśród nich zasady procesowe, których nie wolno przekraczać. ? Autor jest doktorem, prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie del. do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury
Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, ogłosiła dziś mały sukces energetyczny Polski. Jak bowiem stwierdziła, pozyskaliśmy nowe źródło gazu. Pochwaliła przy tym kolegę ze swojej frakcji – Piotra Naimskiego. Więcej opinii znajdziesz w dziale mPress Opinie Gaz z Rosji to dziś „największe zło”. Trudno się dziwić, że kraje Unii Europejskiej chcą uniezależnić się od nieprzewidywalnego, nieobliczalnego Władimira Putina. Który – zgodnie z dekretem przez siebie podpisanym – będzie mógł rządzić Rosją jeszcze przez kilkanaście lat. Nadmieńmy tu, że wczoraj premier Morawiecki odpowiedział na pytanie internauty o to, czy Polska nadal kupuje rosyjski gaz. Putin będzie rządził Rosją do końca życia? Niestety: prawdopodobnie tak Minister Anna Moskwa: gaz płynie już z Litwy do Polski Przy współpracy polskich spółek gazowniczych i energetycznych, a także staraniom rządu, gaz z Litwy wreszcie płynie do naszego kraju. Ogłosiła to dziś minister klimatu i środowiska – Anna Moskwa, za pośrednictwem Twittera. – Zgodnie z planem od dzisiaj gaz z Litwy płynie do Polski. 5 maja otwarcie kolejnej infrastruktury umożliwiającej większy przesył. Polska bezpieczna energetycznie. Brawo Piotr Naimski! – ogłosiła minister. Piotr Naimski to Sekretarz Stanu w KPRM, Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Redakcja mPress poleca również: mBank wpłaci pieniądze na twoje konto za darmo. Ale trzeba się spieszyć Zbigniew Ziobro odchodzi z rządu? Sensacyjne poszeptywania Sejmie Radosław Sikorski o Niemcach: przychodzi im to opornie
piotr moskwa dziennikarz śledczy